Grobelny po rumuńsku
Grobelny po rumuńsku
Jeszcze latem zachodnie gazety rozpisywały się o niebywałym powodzeniu rumuńskiego "łańcuszka szczęścia" rozkręconego przez dwóch przedsiębiorczych mieszkańców miasta Cluj. Założyli oni firmę Caritas, która była tak wiarygodna, iż 4 mln Rumunów, wierząc w możliwość szybkiego wzbogacenia się, zdeponowało w niej ok. 1 mld USD. Bardzo szybko jednak Caritas przestał być wypłacalny. Kiedy o trudnościach zrobiło się głośno, to, co zostało, zaczęli rozkradać jej pracownicy. W ubiegłą niedzielę aresztowano dwóch pracowników, którzy mieli przy sobie skradzione 65 tys. USD. Starty Caritasu obliczane są na 6, 7 mln USD. "Łańcuszki szczęścia", bo właśnie do tego rodzaju "biznesu" można zaliczyć to, co robił Caritas, znane są na całym świecie. Nabierają się nań najczęściej gospodynie i młodzież. W Rumunii poszkodowany jest również bank państwowy.
D. W.


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)