Ciężko chory wyścig
TOUR DE FRANCE
Doping jest częścią kulturykolarstwa * Wojnę wydano, ale prowadzono ją bez przekonania
Ciężko chory wyścig
MAREK CEGLIń SKI
zcarpentras
Dopingowe afery Festiny i TVM mocno nadszarpnęły sławę Tour de France, imprezy traktowanej we Francji niczym "narodowa epopeja", budzącej wspomnienia "Pieśni o Rolandzie", kojarzonej przez intelektualistów i prostych ludzi z symboliką walki człowieka-kolarza znaturą i jej żywiołami. Był w tegorocznym wyścigu moment, że ta walka z upałem i stromą górą, zulewnym deszczem iśliską szosą mogła zostać przerwana wpołowie akcji. Wszystko za sprawą kolejnego groźnego żywiołu -- dopingu, który, jak mówią fachowcy, towarzyszył kolarstwu "od zawsze", ale teraz doprowadził go do granic hipokryzji.
Wykluczenie przez organizatorów całej ekipy Festiny z wyścigu jest pierwszym takim wydarzeniem wpowojennej historii Tour de France, wskrzeszonego w 1947 roku. Owszem, bywały przypadki, że całe ekipy opuszczały wyścig wtrakcie jego trwania, ale miały one inny wydźwięk, chociaż podobne -- wczęści -- podłoże.
Gino się zdenerwował
W 1950 roku, kiedy honorowym starterem wyścigu był słynny reżyser iaktor Orson Welles (napisał potem: "To jest jak najlepsza superprodukcja. Wkinie nie dałoby się oddać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta