Szanowny Pan Sobie życzy
Szanowny Pan Sobie życzy
Najlepszy okres bazaru to początek lat pięćdziesiątych. FOT. (C) TYMIŃSKI CAF/PAP
Tutaj całe pokolenia kupowały sweterki cud piękności, zagraniczne buty, dżinsy najmodniej sprane, niedostępne owoce, ptasie mleczko i wedlowskie torciki. Tu przyjeżdżało się na najlepsze w mieście gorące pyzy i jadło się je ze słoika. Ale już wkrótce na legendarny warszawski Bazar Różyckiego wjadą spychacze i buldożery, staranują budki i stragany.
Ten bazar był w poprzednim ustroju oazą wolnego rynku. Traf chciał, że po latach słynne targowisko wykończył właśnie wolny rynek. Po gospodarczych zmianach prysnął też wspaniały, specyficzny klimat tego miejsca. Handlowcy z "Różyca" chcą teraz ratować podupadłe interesy. Na miejscu straganów wiosną 2000 roku ma stanąć potężne centrum handlowe ze szkła i metalu. Mają w nim być restauracje, wiszące ogrody, centrum medyczne, parking na dachu i 600 stoisk dla handlowców.
Wszystkie miny zasępione
- To pana futra?
- Zapłaci pani, to będzie pani. Widzę, że portfel gruby, a futro tylko 1600 złotych - rozkręca się w starym stylu pan Stanisław.
- Portfel gruby, ale pusty - odgryza się mniej błyskotliwie klientka i idzie gdzie indziej.
Tak wygląda teraz...
- Po ile futro z norek?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta