Od "Sputnika" do "Siczy"
Największeza czasów ZSRR centrum kosmiczne jest wykorzystywane wniewielkim procencie
Od "Sputnika" do "Siczy"
PIOTR KOś CIń SKI
zKijowa
Niegdyś było to miejsce ściśle strzeżone iściśle tajne: największe centrum łącznościkosmicznej w Związku Radzieckim, powstałe wpaździerniku 1957 roku. Położone kilkanaście kilometrów od popularnego dziecięcego kurorty Eupatoria na Krymie, wpłaskim, pokrytym zeschłą trawą stepie, tam, gdzie słońce świeci przez 330 dni wroku, znajdowało się wmiejscu zpunktu widzenia naukowców wradzieckich mundurach idealnym.
To tu utrzymywano łączność ze "Sputnikiem-1", z Jurijem Gagarinem lecącym "Wostokiem", z licznymi próbnikami kosmicznymi, atakże stacjami kosmicznymi. W położonym pod Symferopolem innym obiekcie tego centrum odtworzono nawet kawałek Księżyca dla prób z"Łunochodem".
Dziś naukowców z czerwonymi gwiazdami na czapkach już tam nie ma. Pracujący tu (oprócz, rzecz jasna, cywilów) noszą na czapkach ukraińskie "Tryzuby". Sytuacja jest dość skomplikowana: są to wojskowi, ale oddelegowani do instytucji cywilnej w Narodowej Kosmicznej Agencji Ukrainy (NKAU) . Dostać się do centrum pod Eupatorią wcale nie jest łatwo: potrzeba specjalnej zgody z NKAU. Nic więc dziwnego, że -- jak podkreślił to szef...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta