Celnik z rusztu
Urząd Celny w Przemyślu to stolik i krzesła na czwartym peronie
Celnik z rusztu
MICHAŁ MAJEWSKI
Celnicy i strażnicy graniczni mają na dworcu kolejowym w Przemyślu ciepłe posady. Są tak ciepłe, że wybuchła spora afera.
Urząd Celny to teraz skromna placówka na czwartym peronie. Na urząd składają się: przypalony petami i zabrudzony farbą stolik oraz dwa brązowe krzesła z kwiatowymi obiciami. Jest to tak skromna placówka, że nie mogą wypatrzyć jej ukraińscy podróżni. Objuczeni kraciastymi torbami, butlami z olejem spożywczym, karniszami, lodówką albo piekarnikami ciągną od razu w stronę swojego pociągu.
Wtedy zatrzymuje ich stanowczy głos pani Teresy, inspektorki celnej z dwudziestoletnim stażem: "Proszę państwa! Tu jest polski Urząd Celny!". Goście zza wschodniej granicy karnie wracają do urzędu, to znaczy do przypalonego petami stolika i dwóch brązowych krzesełek.
- My nie znali, szto eto kontrol - tłumaczą się zdziwieni. Trudno nie być zdziwionym, bo za plecami pani Teresy, stoliczkiem i krzesłami pyszni się reprezentacyjny terminal celno-paszportowy, którego nie wstydziliby się w Szwajcarii albo we Francji. - Niestety, zadaje się, że popełniono tutaj pewne błędy konstrukcyjne - spocony celnik sapie i z trudem łapie oddech.
W sumie i tak w pawilonie nie jest najgorzej. Rtęć w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta