Bunt w skansenie
Ponad połowa z około 50 tysięcy mieszkańców Wysp Owczych nie chce żyć dłużej pod duńskim protektoratem i opowiada się za niepodległością.
Bunt w skansenie
Na skalistych wyspach żyje 50 tysięcy ludzi, z czego jedna trzecia - w stolicy, Thorshavn
ARCHIWUM
NATHAN GURFINKEL
z Thorshavn
Dla Duńczyków Wyspy Owcze to skansen, folklorystyczny zabytek na północnym Atlantyku - twierdzą miejscowi politycy. - Utrzymywanie pamiątek przeszłości nie jest bezpłatne, dają nam więc miliard koron, czyli jedną trzecią naszego budżetu, a potem roztkliwiają się nad własną dobrocią.
- Pieniądze z Danii to jednocześnie nasz ratunek i nasze przekleństwo - mówił Hoegni Hoydal, 33-letni ekonomista i lider separatystycznej Partii Republikańskiej, po ubiegłorocznych wyborach do miejscowego parlamentu, Logtingu. - Bez nich nastąpiłby natychmiastowy krach. Ale dotowanie nas przez Danię sprawia, że zachowujemy się jak pacjent, którego podłączono do respiratora.
- Chcemy wkroczyć w następne tysiąclecie jako nowoczesne społeczeństwo - podkreślał Hoydal. - Nie można tego osiągnąć inaczej niż poprzez niepodległość, bo duńscy politycy, choćby nam życzliwi, nie próbują nawet zrozumieć tutejszych problemów.
Słuchaliśmy tych słów z pewnym zdumieniem....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta