Cud nad Łyną, czyli włodarze futbolu
Napięcie rosło, padały teksty: "Nie pchaj się, bo ci przestrzelę kolanko; odsuń się stary, bo nie mogę przycelować".
Cud nad Łyną, czyli włodarze futbolu
MAREK JÓŹWIK
Cud nad Łyną zdarzył się w maju. Za blisko milion marek niemieckich Feyenoord Rotterdam kupił Zbigniewa Małkowskiego, mało znanego bramkarza Stomilu Olsztyn. Pierwszą ratę za piłkarza Holendrzy wypłacili gotówką. Suma przekraczała pół miliona marek. Pieniądze zniknęły, więc prasa podniosła szum. Tak się zaczęła kolejna afera w polskim futbolu.
"Bagno wypłynęło, gdy Stomil wszedł do pierwszej ligi" - mówi człowiek, który dużo wie. Siedzimy przy kawie i facet opowiada. Kawał czasu działa w branży piłkarskiej, więc zna różne fabuły i nic go nie dziwi.
Z baleronem w tle
"To był pierwszy sezon Stomilu w pierwszej lidze. Zaangażowali dyrektora. Z Poznania go tu przywieziono. Dyrektor miał być, jakżeby inaczej, bardzo profesjonalny. Bardzo profesjonalny dyrektor już po pięciu, czy sześciu miesiącach wyleciał na pysk, ponieważ sprzedawał lewe bilety. To był pierwszy sygnał, że w Stomilu coś poszło nie tak. Potem były różne afery. Na przykład, karty zawodnicze piłkarzy znalazły się w posiadaniu tutejszego rzeźnika, pana Piotra Wieczorka. Solidny mężczyzna - waga poważna, skarpetki białe, wszystko jak trzeba -...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta