Kierownik za dwa pięćdziesiąt
Płot w poprzek deptaka
Kierownik za dwa pięćdziesiąt
Spaceruję w Sopocie przepięknym, nadmorskim deptakiem. Jak dowiaduję się od miejscowych, to aleja Franciszka Mamuszki.
W pewnym momencie widzę wielki płot, który zagradza drogę. Przy ogrodzeniu stoi budka, a w niej urzęduje pan, który informuje: - Wstęp na molo dwa pięćdziesiąt. - Ale ja nie chcę iść na molo, chcę dalej iść deptakiem - odpowiadam. - To trzeba naokoło - mówi beznamiętnie człowiek w kasie.
Rozglądam się i widzę, że jedni spacerowicze stoją zdziwieni, jak ja, inni cofają się w głąb miasta, by obejść płot, nadrabiając pięćset metrów. - Kto to wymyślił? - pytam. - Kierownik - mówi człowiek w kasie. - Mogłabym porozmawiać z kierownikiem? - Tak, urzęduje na molo, poproszę dwa pięćdziesiąt.
Spacerowała warszawianka Magdalena Michalska