Polowanie na republikanina
Jeśli Bush przegra Florydę, to przegra prezydenturę
Polowanie na republikanina
Bush pokazuje się jako "równy kumpel", może mniej doświadczony i elokwentny, ale za to dający się lubić i pozbawiony kompleksów
FOT. (C) AP
KRZYSZTOF DAREWICZ z Florydy
Mam go. Biały, po siedemdziesiątce, siedzi w opustoszałym pubie ze szklanicą piwa. Pora późna, miejsce idealne. Tu, w Delray Beach na południu Florydy, bogaci emeryci z Północy dożywają swoich lat. Jak on - Ken. Mogę przysiąc, że republikanin. Zaraz to się okaże, ale najpierw Ken musi mi opowiedzieć całe swoje życie. Urodzony w Anglii, był tam kiedyś policjantem. Trzydzieści lat temu wyemigrował z żoną, Włoszką, do Ameryki. Osiedli w Nowym Jorku, on pracował w banku, ona w handlu nieruchomościami. Dorobili się i na starość zjechali na Florydę. Ona umarła cztery miesiące temu. Przechodzimy do polityki.
- Wiesz co? Polityka śmierdzi - rzuca Ken. - Zawsze głosowałem na republikanów, ale ten młody Bush mi się nie podoba. Bez ojca byłby nikim, stary mówi mu, co ma robić, cała rodzina mu pomaga, układają za niego przemówienia. To jest kandydat wielkiego biznesu, dba tylko o bogatych. Emeryci go nie obchodzą. Ba, gdyby prawybory wygrał John McCain, to co innego. Na takiego porządnego faceta głosowałbym bez wahania....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta