Nie jesteśmy po to, żeby łatać dziury w budżecie
Nie jesteśmy po to, żeby łatać dziury w budżecie
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Jeżeli człowiek coś zaczął robić dobrze, to najpierw się go głaszcze, ale później wystarczy najmniejsze potknięcie i dostaje kopa
Rz: Minęło już trochę czasu od finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Teraz już możesz powiedzieć tak na chłodno - jesteś z niego zadowolony?
JERZY OWSIAK: Tak, bardzo. Finansowo, ale przede wszystkim organizacyjnie. Wyszedł taki show telewizyjny, jak nigdy. Udział ludności był ogromny. Po raz pierwszy można powiedzieć: kasa kasą, ale najważniejsze jest to, że tylu ludzi chciało z nami grać, być obok nas.
Miasta się zapełniły i zaczęły żyć. Ludzie pojęli, że przy okazji Orkiestry mają jeszcze taki swój mały zysk - mogą się pokazać. Orkiestrę oglądają Polacy na całym świecie. Myślę, że paru ludziom, gdzieś w Ameryce, serce zabiło mocniej, kiedy zobaczyli, jak wygląda ich rodzinne miasto. Że jest piękne, podświetlone, pełne szczęśliwych ludzi.
I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz - ten finał kosztował tylko 200 tysięcy więcej niż w zeszłym roku.
A ile kosztował w zeszłym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta