Aby skazać trzeba dowodu
Aby skazać, trzeba dowodu
W artykule "Nieczysty wymiar sprawiedliwości" ("Rzeczpospolita", 29 - 30.12.01) Piotr Adamowicz i Filip Gawryś napisali, że w wymiarze sprawiedliwości wciąż pracują osoby, które w czasach PRL prowadziły śledztwa tendencyjnie i wydawały dyspozycyjne (czytaj: nadzwyczaj wysokie) wyroki. Tak jest w Prokuraturze Krajowej (opisany przypadek Józefa Piechoty, który oskarżał w procesach politycznych w latach osiemdziesiątych, a za pierwszej koalicji SLD - PSL awansował nawet na stanowisko zastępcy prokuratora generalnego), ale przede wszystkim w środowisku sędziowskim. Dopiero ustawa z 1999 roku o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, którzy w latach 1944 - 1989 sprzeniewierzyli się niezawisłości sędziowskiej, dała możliwość oceny ich postaw. Autorzy wyliczyli jednak, że do sądu dyscyplinarnego wpłynęło zaledwie 30 spraw, z czego osiem trafiło na wokandę, a tylko jedna została prawomocnie zakończona.
Autorom odpowiedział profesor Adam Strzembosz, wiceminister sprawiedliwości w latach 1989 - 1990, później prezes Sądu Najwyższego. W artykule "Sprawiedliwość bez oczyszczenia" ("Rzeczpospolita", 8 stycznia) przypomniał, że wszczynanie postępowań dyscyplinarnych będzie możliwe tylko do 31 grudnia 2002 roku, a narzędziami do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta