Listy
13 sierpnia 2002 | Listy | CR
Sprawa linczu w "Odrze"
- Dziennikarze w "Odrze"
- Żadna desperacja nie usprawiedliwia gwałtu na drugim człowieku
- Akty "pomocy"
- Gdzie byli ludzie? Dziennikarze w "Odrze" Podobnie jak tysiące ludzi, oglądałem w TV relacje z incydentu w szczecińskiej "Odrze". Zwrócę uwagę na jeszcze jeden wątek tej historii. Wszystko zaczęło się w gabinecie prezesa. Nie było tam rzecz jasna policji, która pozostawała na zewnątrz budynku. Było natomiast kilku (czterech?) agresywnych stoczniowców, dwóch z nich wykazało się szczególną aktywnością. Dalszy ciąg znamy. W gabinecie prezesa i przed drzwiami było jednak jeszcze kilkunastu dziennikarzy. Z kamerami, mikrofonami, magnetofonami. Szarpanemu, poniewieranemu człowiekowi podtykali pod nos mikrofony opatrzone znaczkami firmowymi rodzimych rozgłośni. Nikt jednak nie wpadł na pomysł, żeby stanąć w obronie napastowanego, zawołać policję, zadzwonić z telefonu komórkowego, ...
Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta