Parking mój widzę ogromny
Parking mój widzę ogromny
Bernadeta Waszkielewicz
Kiedy pan Jerzy Filiński wygląda przez okno, w dole nie widzi boiska tylko zaśmiecony plac, na którym pijaczkowie właśnie szykują się do otwarcia kolejnej butelki. Po tym placu biegają jego dzieci. Za rogiem, na krawężniku ul. Mokotowskiej tłoczą się samochody. Pan Filiński najchętniej zakasałby rękawy i drążył ziemię, żeby zamiast na ów plac patrzeć na supernowoczesny parking podziemny z czystym boiskiem na wierzchu. Z rozrzewnieniem na plac patrzy pan Jerzy Kownacki. Widzi boisko, teraz trochę zaniedbane, na którym kiedyś bawiły się jego dzieci. Patrzy na bawiące się maluchy. Wspomina. Boi się, że wizja pana Filińskiego zburzy jego świat.
Samochody i emeryci
-- Zawsze, kiedy w Polsce ktoś chce coś zrobić, pojawiają się przeciwnicy jego pomysłu -- mówi jeden ze zwolenników Społecznego Komitetu Budowy Parkingu Podziemnego pod Boiskiem przy ul. Natolińskiej w Warszawie (dwupoziomowy na 126 stanowisk samochodowych) , któremu przewodniczy Jerzy Filiński, pan F. -- dla ułatwienia. Komitet liczy 22 osoby mieszkające w blokach koło boiska. Na razie zawiesił przyjmowanie członków, bo nie wiadomo, kiedy ruszy praca. I czy ruszy.
Nie jest to ten rodzaj konfliktu, w którym "nie wiadomo o co chodzi, więc chodzi o pieniądze", choć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta