Przygoda bez finału
Przygoda bez finału
GOŚĆ "RZECZPOSPOLITEJ" - MICHAŁ LISTKIEWICZ, PREZES POLSKIEGO ZWIĄZKU PIŁKI NOŻNEJ: Trener nie działa w próżni
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Dlaczego pan odszedł?
ZBIGNIEW BONIEK: Bo musiałem. Są takie chwile, gdy można wszystko wyjaśnić, i takie, gdy trzeba być cicho i przyjąć ciosy. Skoro podjąłem taką decyzję, to musiały zaistnieć poważne powody. Nie miało większego znaczenia, że jeden mecz wygrałem, czy przegrałem i że ktoś mnie krytykował. O wiele ważniejsze były moje prywatne powody, niemające nic wspólnego z piłką. Dziś muszę być bliżej czegoś, bliżej kogoś i nie mogę sobie pozwolić, żeby prowadzić reprezentację. Problemy te nie są proste. Trzeba z nimi walczyć, a potem zobaczymy, co dalej. Bawią mnie fantazje ludzi, którzy analizują powody mojej rezygnacji. Nie mają przecież o tym żadnej wiedzy.
Jakie to fantazje?
Niektórzy trenerzy mówią, że byłem na wakacjach, odpocząłem, przeanalizowałem sytuację i zrezygnowałem. Ktoś twierdzi, że nie wytrzymałem psychicznie. To dopiero mnie śmieszy. Odporność na stres moja i odporność trenera, który to mówi, diametralnie się różnią. Gdybym powiedział wszystko, ludzie może inaczej by spojrzeli na moją sytuację. Nie chcę jednak o tym mówić....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta