Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Przygoda bez finału

05 grudnia 2002 | Sport | KG
źródło: Nieznane

Ze Zbigniewem Bońkiem rozmawia Krzysztof Guzowski

Przygoda bez finału

GOŚĆ "RZECZPOSPOLITEJ" - MICHAŁ LISTKIEWICZ, PREZES POLSKIEGO ZWIĄZKU PIŁKI NOŻNEJ: Trener nie działa w próżni

FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI

Dlaczego pan odszedł?

ZBIGNIEW BONIEK: Bo musiałem. Są takie chwile, gdy można wszystko wyjaśnić, i takie, gdy trzeba być cicho i przyjąć ciosy. Skoro podjąłem taką decyzję, to musiały zaistnieć poważne powody. Nie miało większego znaczenia, że jeden mecz wygrałem, czy przegrałem i że ktoś mnie krytykował. O wiele ważniejsze były moje prywatne powody, niemające nic wspólnego z piłką. Dziś muszę być bliżej czegoś, bliżej kogoś i nie mogę sobie pozwolić, żeby prowadzić reprezentację. Problemy te nie są proste. Trzeba z nimi walczyć, a potem zobaczymy, co dalej. Bawią mnie fantazje ludzi, którzy analizują powody mojej rezygnacji. Nie mają przecież o tym żadnej wiedzy.

Jakie to fantazje?

Niektórzy trenerzy mówią, że byłem na wakacjach, odpocząłem, przeanalizowałem sytuację i zrezygnowałem. Ktoś twierdzi, że nie wytrzymałem psychicznie. To dopiero mnie śmieszy. Odporność na stres moja i odporność trenera, który to mówi, diametralnie się różnią. Gdybym powiedział wszystko, ludzie może inaczej by spojrzeli na moją sytuację. Nie chcę jednak o tym mówić....

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2791

Spis treści

Wojna z terroryzmem

Zamów abonament