Bez własnego zdania
Bez własnego zdania
ANDRZEJ CELIŃSKI
Kiedy podczas debaty konstytucyjnej, na przełomie lat 1996/1997, wybuchła ostra polemika wokół zapisu art. 90, otwierającego możliwość przekazania określonych kompetencji państwa organizacjom międzynarodowym, tłumaczyć to można było tym, że przez dziesięciolecia odcięci byliśmy od wielkiej europejskiej debaty na temat wojny i pokoju, autorytaryzmu i demokracji, praw człowieka i ich międzynarodowej egzekucji, co w połączeniu z nadwrażliwością wynikającą z traumy niedawnego braku suwerenności państwowej wywołało niepotrzebne emocje wokół tej normalnej we współczesnym świecie kwestii.
Właściwie, mimo pozytywnego zakończenia tamtej debaty - co znalazło wyraz i w referendum, i w późniejszym wygaszeniu emocji przeciwników konstytucji - do dziś nie dopowiedzieliśmy pewnych rzeczy do końca. Tego przede wszystkim, że do zagadnienia suwerenności państwowej świat współczesny - który przyjął filozofię praw człowieka za wytyczne polityki - podchodzi inaczej aniżeli w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Tę wielką wartość, o którą niejeden z nas walczył, przestaliśmy traktować w kategoriach absolutu. W pewnych warunkach suwerenność państwa stać się bowiem może parawanem działań przeciwko człowiekowi i przeciwko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta