Dopłaty, czyli drobne potknięcie
Dopłaty, czyli drobne potknięcie
W Kopenhadze w kwestii dopłat rozmawiano o pieniądzach. O tym, jak wysokie będą dopłaty i o źródłach ich finansowania, a nie o sposobie podziału. Celem premiera było uzyskanie akceptacji Unii Europejskiej w celu zwiększenia dopłat z proponowanych przez Unię 25 proc. stosowanych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej do nie mniej niż 50 proc. Cel został osiągnięty. Nie można powiedzieć, że z nawiązką, bo część kosztów, jeśli zechcemy porozumienie z Unią wykorzystać, ponieść będzie musiał nasz budżet. Poczucie sukcesu negocjacyjnego mieć mogą jednak obie strony. I dobrze.
Kwestia sposobu podziału pieniędzy przeznaczonych na dopłaty dyskutowana była wcześniej. W grę wchodziły dwie metody. Pierwsza, jak w Unii - dopłaty do produkcji. Druga, tzw. system uproszczony, zaproponowany przez Unię - to dopłaty do hektara, dla każdego rolnika po równo, zależnie od posiadanego areału.
Propozycja systemu uproszczonego sformułowana została nie bez związku z obawą Komisji Europejskiej, nieobcej też rządowi polskiemu, że system...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta