Demosceptycy bez dyktatora
W Polsce nie udał się stan wojenny, nie udała się demokracja, więc dlaczego miałby się udać autorytaryzm?
Demosceptycy bez dyktatora
Marcin Dominik Zdort
Burzę w Unii Wolności wywołał wywiad Donalda Tuska, w którym wiceprzewodniczący tej partii stwierdził, że woli "kapitalizm i wolność bez demokracji niż socjalizm z woli wyborców". W ten sposób Tusk ujawnił się jako kolejny demosceptyk, polityk skłonny uznać, że do zbudowania idealnego państwa niekoniecznie muszą prowadzić rządy większości. Oskarżeniom i pretensjom o popieranie dyktatury, o rozpowszechnianie "pinoczetyzmu" w Unii Wolności nie było końca.
Sceptycyzm wobec demokracji w opozycji antykomunistycznej przed rokiem 1989 był niemodny. Głównym przeciwnikiem solidarnościowego podziemia był lewicowy reżim totalitarny, na palcach jednej ręki można było więc policzyć opozycjonistów, którzy skłonni byli przyznać, że rządy silnej ręki mogą szybciej niż demokracja doprowadzić do dobrobytu i państwa prawa. Z kolei tego typu akcenty pojawiały się czasem w ustach propagandzistów ówczesnego systemu wysławiających porządek i "drugi etap reformy", którego realizację miał ponoć ułatwić stan wojenny.
Tchórzostwo demokratów
Przełom roku 1989 i -- mimo społecznych sentymentów do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)