Ach! To był szał
Ach! To był szał
(c) KATARINA STOLZ
Rz: Obchodzi pan właśnie czterdziestolecie pracy artystycznej. To chyba niezły moment, by powspominać początki pana kariery.
WOJCIECH MłYNARSKI: Rzeczywiście, zaczynałem w kabarecie studenckim Hybrydy w latach 1961-1963, ale najpierw przychodziłem tam w celach czysto towarzyskich. Hybrydy należały do Uniwersytetu Warszawskiego i trafiłem tam, bo, po pierwsze, studiowałem na uniwerku polonistykę, a po drugie, mieszkałem bardzo blisko klubu. Z początku szedłem tam, żeby potańczyć. W czwartki, soboty i niedziele odbywały się wieczorki taneczne, grały świetne jazzowe grupy, którym przewodził Jerzy Duduś Matuszkiewicz. Przez klubową salkę przewinęły się setki muzyków. Regularnie odbywały się tam jam sessions i wtedy łączono przyjemne z pożytecznym - muzycy dopieszczali repertuar, a my, wykorzystując okazję, tańczyliśmy.
Tańczyło się w jednej sali, dwie pozostałe zajmowała kawiarnia. W Hybrydach panowała miła, kameralna atmosfera. Nie tak jak dziś, gdy decybele rozrywają uszy i nie słyszy się własnych słów. Wtedy liczyło się, co kto powie i, muszę przyznać, miałem w klubie niezłe notowania. Byłem dowcipny, słynąłem z ripost, a to ceniono. Hybrydy zapamiętałem jako klub, który w tych szarych i śmiertelnie nudnych czasach był barwny, frapujący. Tam czas płynął...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta