Love story utkana z tęsknoty
Love story utkana z tęsknoty
- O filmie
(c) AP
Anglik z włoskimi korzeniami zabiera się do jednego z najbardziej amerykańskich tematów, jakim jest wojna secesyjna. Nie bał się pan reakcji Amerykanów?
ANTHONY MINGHELLA: Nie bałem się, ale dzisiaj już wiem, że byłem naiwny. Przed kilkoma laty zadzwoniłem do Charlesa Fraziera, autora książki "Cold Mountain", i powiedziałem: "Nie jestem Amerykaninem, niewiele wiem o wojnie secesyjnej, nie lubię zimna, nie lubię gór. Ale strasznie mi się podoba twoja powieść i chcę ją przenieść na ekran". Wtedy takie oświadczenie wydawało mi się niemal żartem. Wierzyłem, że w kinie nie trzeba mieć paszportów ani wiz. Myliłem się. Podejmując temat wojny secesyjnej dotknąłem jakichś głęboko skrywanych amerykańskich kompleksów. Dlatego spotkałem się z niechęcią, zwłaszcza gdy postanowiłem kręcić "Wzgórze nadziei" w Rumunii.
Dlaczego właściwie nie robił pan zdjęć do tego filmu tam, gdzie naprawdę toczyła się jego akcja, czyli w Karolinie Północnej?
To była decyzja w rodzaju: "być albo nie być", podyktowana względami finansowymi. Każdy filmowiec chce kręcić w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta