Rosną zagrożenia dla Ameryki
Rosną zagrożenia dla Ameryki
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Rz: Gdyby po 11 września zajmował pan stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji George'a W. Busha, co by pan doradzał prezydentowi?
ZBIGNIEW BRZEZIńSKI: Doradzałbym to samo, co doradzam obecnie. To znaczy - wyraźne nakreślenie, kto jest wrogiem, skąd ten wróg pochodzi i dlaczego w ten sposób działa. Wtedy można nakreślić sobie odpowiednią strategię reagowania i przezwyciężenia tego wyzwania. Doradzałbym również, by unikać ogólnikowych, abstrakcyjnych i nieco złudnych ujęć charakteru zagrożenia. To, co mówię, odnosi się do całej koncepcji tzw. wojny z terroryzmem. Koncepcja ta nie identyfikuje wroga, łączy elementy wrogo nastawione do USA, a jednocześnie dzieli sojuszników. Nie daje głębszego wglądu w problematykę, z którą należy się borykać, jeśli chce się wyeliminować fenomen terroryzmu w sposób stabilizujący dla regionu, z którego ten terroryzm się wywodzi.
Czyli Kerry ma rację, mówiąc, że to była "zła wojna, w złym czasie i złym miejscu"?
Jeśli chodzi o Irak, to absolutnie tak. Dla mnie to było jasne od początku tej wojny, że nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
