Cygańska rapsodia
W latach pięćdziesiątych przeprowadziłem się na Libeń, a wraz ze mną także setki Cyganów, na furach i wozach drabiniastych, całe rodziny z Rumunii i ze Słowacji, i nomadowie ci przywieźli ze sobą nieznany melodyjny język, barwność strojów i upodobanie w muzyce... I tak oto ci goście w kolorach i w gestach wnieśli na to moje libeńskie przedmieście to samo co Murzyni do miast amerykańskich...
Kiedy się już zadomowili, liberński nauczyciel zaprosił cygańskie dzieci do restauracji U Liszków, na brzegu Rokitki, i najpierw uczył je śpiewu, a potem postawił na to, że Cyganie mają absolutny słuch i pozwolił dzieciom śpiewać, tak jak umiały, to, co przyniosły ze sobą z Rumunii i ze Słowacji...
No i zdarzyło się, że pod wieczór U Liszków za wielką szybą wystawową siedziały przy połączonych stołach cygańskie dzieci, matki dzieci zawsze je starannie umyły i odziały, tak że nawet te ich czarne, przechodzące w granat włosy, posmarowane smalcem i z wplecionymi kolorowymi wstążkami, wszystko to sprawiało, że ich piękne żarliwe głosy przyciągały widzów i słuchaczy i tak co tydzień pod wieczór w oświetlonej jaskrawo od góry restauracji Cyganiątka śpiewały w tercjach, a ponieważ słuch miały absolutny, ich śpiew brzmiał czysto i ich skupione tylko i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta