Schröder odpiera zarzuty
Krytyka pod adresem Gerharda Schrödera za przyjęcie stanowiska szefa rady nadzorczej w konsorcjum budującym gazociąg bałtycki przybrała wczoraj na sile. Christian Wulff, chadecki premier Dolnej Saksonii, zażądał od niego, aby zrezygnował z nowej funkcji. Sam były kanclerz w wywiadzie dla dzisiejszego "Süddeutsche Zeitung" stwierdził, że informacje o jego przyszłych dochodach powyżej 200 tys. euro są "wyssane z palca" ("Bild" sugerował, że Schröder może liczyć na ponad milion dolarów rocznie). Zapowiedział też pociągnięcie ich autorów do odpowiedzialności sądowej. "Udział w tym przedsięwzięciu jest dla mnie sprawą honoru" - dodał. Tłumaczył, że wspierał projekt gazociągu, bo uważa go za dobry. Ujawnił też, że dopiero w piątek otrzymał telefon z propozycją objęcia stanowiska szefa rady nadzorczej. Odmówił odpowiedzi na pytanie, kto do niego dzwonił.
p.jen.