Miłość o cechach zarazy
W polskim Kościele ktoś musi wreszcie walnąć pięścią w stół. I przegonić na cztery wiatry polityków, którzy udając, że przynieśli Dzieciątku hojne dary, koncentrują się na montowaniu sojuszy wśród otaczających żłóbek pasterzy.
Kilka miesięcy temu uczestniczyłem w niedzielnej mszy w kościele parafialnym w okolicach Middlesborough w północnej Anglii. Z rozkoszą przyglądałem się świeckim, którzy - to chyba standard w zachodniej Europie - jeśli już do kościoła przyjdą, to angażują się w nim na całego. Starszy pan wyszukiwał wchodzącym wygodne miejsca, drugi rozdawał książeczki z tekstem liturgii, dwie panie szykowały się do zbierania tacy, dwie kolejne - do rozdawania komunii. Ledwie zdążyłem westchnąć: dlaczego podobnych obrazków nie oglądamy w Polsce, kiedy zaczęła się homilia.
A z każdym jej zdaniem moje osłupienie rosło. Kaznodzieja - nawiązując do trwającej właśnie na Wyspach debaty przedwyborczej - grzmiał, ba - wyżywał się - na zasiadających w Izbie Lordów politykach, używając określeń i fraz, z których połowę wstydziłbym się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta