W poszukiwaniu straconego czasu
Bunt młodych Amerykanów w świecie korporacji
W poszukiwaniu straconego czasu
Jan Palarczyk z San Francisco
Jeszcze do niedawna otrzymanie pracy w dużych korporacjach w Kalifornii było szczytem marzeń wielu absolwentów: wysokie zarobki, pakiet świadczeń społecznych zapewniający korzystne ubezpieczenia zdrowotne, opłacenie kosztów przeprowadzki i pomoc w wynajęciu mieszkania pozwalały firmom na wybranie najlepszych kandydatów z tłumu młodzieży walczącego o zatrudnienie.
Wkrótce potem nadchodził "zimny prysznic". Okazywało się bowiem, że pracodawca oferował tylko 14 dni wakacji w roku, na które itak nie było czasu, a od młodych pracowników oczekiwano tygodnia pracy w wymiarze do 90 godzin. Wymarzona praca zamieniała się w urzędowanie za biurkiem do późnych godzin nocnych, a także w czasie weekendów. Młodzi menedżerowie lub adwokaci rozpoczynający swą karierę w dużych firmach płacą wysoką cenę, gdyż rezygnują z osobistego życia.
-- Gdyby za prowadzenie autobusu zapłacono mi tyle, ile zarabiam tutaj, to bym się nawet nad tym nie zastanawiał -- powiedział 35-letni Richard Rados z firmy adwokackiej Pillsbury, Madison w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)