Pieniędzy wiele nie przybędzie
Działający w Polsce ubezpieczyciele od kilku już lat stoją "z bronią u nogi", czekając na sygnał do wejścia na rynek dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych. Te nadzieje pojawiły się już w 1997 roku przy pierwszych rozmowach o reformie służby zdrowia. Ale mogą się one okazać nadmierne.
Trudno się tej mobilizacji dziwić. Według różnych szacunków dobrowolne ubezpieczenia na zdrowie to rynek wart od 1,5 do 6 mld złotych rocznie (górny pułap byłby osiągnięty stopniowo, przez kilka czy kilkanaście lat). Optymiści podają zresztą kwoty jeszcze wyższe, ale uważa się je bardziej za życzenia niż prognozy. O przyszłej wadze tego rynku może świadczyć fakt, iż w 2005 roku składki na komunikacyjne ubezpieczenia OC wyniosły 5,4 mld zł.
Na dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne z nadzieją patrzą także władze i środowiska medyczne. O ile jednak firmy ubezpieczeniowe interesują się składkami, które będą zbierać i którymi będą przez dziesięciolecia zarządzać, to rząd i służba zdrowia widzą strumień pieniędzy, jakie zasilą pustą kasę.
Niestety, wiele wskazuje na to, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta