Wietnamczycy wracają do religii
Wietnamczycy wracają do religii
Charles P. Wallace
Niedzielny poranek w Hanoi, stolicy jednego zostatnich komunistycznych i zarazem ateistycznych państw świata. Prawie puste ulice. Tylko w parkach trochę ludzi gra w badmintona albo też ćwiczy powolny rytuał tai czi. Donośny dźwięk dzwonów obwieszcza śpiącemu miastu, że jest godzina szósta. W gotyckiej rzymskokatolickiej katedrze św. Józefa spóźnialscy przepychają się do kilku wolnych miejsc, jakie pozostały jeszcze w głębi ogromnego, zbudowanego z granitu kościoła. W zabójczym upale organista gra Haendla.
Wietnam przeżywa odrodzenie dawnej religijności. Ten proces pod wieloma względami przebiega równolegle do procesu otwarcia ku kapitalizmowi po dziesięcioleciach stagnacji gospodarczej. Kościoły katolickie i świątynie buddyjskie są -- odmiennie niż wwielu krajach Zachodu, gdzie obserwuje się coraz większy sceptycyzm religijny -- pełne wiernych, przeważnie ludzi młodych.
Można chodzić do kościoła
"Bóg jest dobry" -- mówi długowłosy młody człowiek o imieniu Nguyen, który przyszedł na mszę u św. Józefa. Przypomina sobie nieliczne słowa angielskie, jakie zna, by wyjaśnić swą obecność w kościele. Choć rząd wietnamski być może nie podziela jeszcze uczuć Nguyena, nie przeszkadza już ludziom chodzić do kościoła, jak to czynił ze skutkiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta