Koniec monopolu na nieomylność
Unikałem dotąd udziału w wojnie na słowa, jaka podzieliła środowisko dziennikarskie. Jeszcze niedawno, gdy magazyn "Press" poprosił mnie o skomentowanie utyskiwań Jacka Żakowskiego, narzekającego, że moja osoba czasem pojawia się w programach TVP, uchyliłem się od polemiki. Uważałem, że wśród dziennikarzy i tak za dużo jest urazów.
Ale widać nie dane mi jest pozostać z boku. Każdy ma jakąś granicę odporności. Dla mnie był nią wulgarny atak Tomasza Lisa w piątkowym TOK FM na Krzysztofa Gottesmana. Niesmaczne sugestie dyrektora programowego Polsatu, że mój redakcyjny kolega, stawiając pytania o przeszłość Zygmunta Solorza, działa na czyjeś polecenie. Słowa o "nikczemności" i "podłości".
Czas więc już na parę słów w tonie bardziej osobistym, ale w sprawach publicznych. Bo Tomasz Lis od dłuższego czasu publicznie daje upust swojej agresji wobec części dziennikarskiego środowiska.
Dwa życiorysyZacznijmy od podstawowego stwierdzenia. Krzysztof Gottesman jeszcze długo będzie dla Tomasza Lisa niedościgłym wzorem, jak wyglądać powinna dziennikarska niezależność....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta