Szkolna łapówka
Szkolna łapówka
Anna Paciorek
W tej sprawie trudno o nazwiska i adresy, bo rzecz dotyczy zjawiska, które rozkwita w zaciszu szkolnych gabinetów, najlepiej bez świadków; często nawet cena nie jest dokładnie znana, azainteresowany powinien się sam domyślić, ile należy włożyć do koperty, i dopiero po reakcji nauczyciela -- jak traktuje ucznia -- wiadomo, czy datek był wystarczający, czy też trzeba jeszcze dopłacić. Rodzice płacą i jednocześnie denerwują się, że muszą płacić. Jednak odpowiedzialność karna obu stron: biorącej idającej łapówki powoduje, że bardzo rzadko dochodzi do ujawnienia i ukarania nauczycieli, u których można kupić stopnie. Komercjalizacja edukacji ma różne oblicza. Bohaterka tej historii, matka ucznia IV klasy technikum, doszła do wniosku, że zamiast "opłacać" nauczycielom stopnie syna w szkole państwowej jeszcze przez dwa lata przeniesie go do szkoły prywatnej, gdzie będzie płacić czesne.
Osaczyć jedynkami
Przepis na wymuszenie łapówki jest dość prosty.
-- Najpierw się "obstawia" ucznia jedynkami, a wiadomo, że jak nauczyciel chce wykazać uczniowi niewiedzę, to potrafi -- wyjaśnia matka Wojtka -- gdy jedynek jest tyle, że ledwo się mieszczą w dzienniku, wzywa się rodziców. Nauczyciel proponuje, żeby dziecku załatwić korepetycje, ale zaznacza, że sam nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta