W cieniu wulkanu
Gdy kilka lat temu Amerykanie opuścili bazy wojskowe w Clark i Subic, Filipińczycy zaczęli robić wszystko, by gospodarczo ożywić te tereny. Dziś wielki biznes przyciągają ulgi podatkowe, a wielu turystów -- domy publiczne.
W cieniu wulkanu
Wojciech Sadurski z Angeles City (Filipiny)
Angeles City, 80 kilometrów na północ od Manili, to właściwie trzy światy, między którymi prawie nie ma związków ani punktów stycznych.
Pierwszy świat -- to setki hektarów byłej amerykańskiej bazy wojskowej Clark. Do roku 1991 była to największa na świecie baza lotnictwa wojskowego USA poza terytorium amerykańskim. Pracowało tu i mieszkało 20 tysięcy Amerykanów -- wojskowych i ich rodzin. Wraz z portem w Zatoce Subic (70 kilometrów na wschód od Angeles) był to najważniejszy filar militarnej obecności Stanów Zjednoczonych w regionie Pacyfiku. Dziś w domkach, w których mieszkali Amerykanie, rosną krzewy i drzewka; obok nich powstały nowe budynki. Dwa wielkie pasy startowe są nie wykorzystane, a olbrzymi teren dawnej bazy przemierzają autobusy, dowożące ludzi na zakupy w wielkich sklepach bezcłowych.
Drugi świat -- to Aleja Fielda, ciągnąca się od głównego wjazdu na teren bazy Clark do Drogi Mac Arthura -- magistrali prowadzącej do Manili. Aleja Fielda to nie kończący się ciąg nocnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta