Kwestia kardynalna
W drodze do dwudziestego pierwszego
Kwestia kardynalna
Kazimierz Dziewanowski
W chwili, w której piszę te słowa, na ciemnym, lecz roziskrzonym niebie widać między Wenus a Małym Wozem zjawisko, jakiego nigdy jeszcze nie oglądałem: jasną, choć nieco rozmazaną głowicę ciągnącą za sobą długi świetlisty ogon. Kometę Hyakutake. Niespodziewanego przybysza z głębi kosmosu, o którego istnieniu do niedawna nie wiedzieliśmy i który wkrótce przepadnie w ciemnościach.
Koniec Drugiego Tysiąclecia. Na niebie pojawiają się znaki. Na ziemi też dzieje się niemało, a to, co się dzieje, budzi nieraz większe zdziwienie -- i głębsze obawy. Trudniej też zrozumieć jego znaczenie. Gdy dobiegało końca Pierwsze Tysiąclecie, wśród ludzi pojawiły się nastroje chiliastyczne, spodziewano się końca świata albo początku ery szczęśliwości i Królestwa Bożego na ziemi. Jednak rzeczywistość, jak zwykle, nie spełniła oczekiwań.
I oto dziś, w kolejnym odcinku rozważań o problemach Dwudziestego Pierwszego Stulecia (które, zdaniem wielu publicystów, już się zaczęło -- a ja tę opinię podzielam) , dochodzimy do punktu, który sprawia wszystkim najwięcej kłopotów. Chodzi o kwestię, której nie waham się nazwać kardynalną. Tu przypomnę zasadnicze założenie tego cyklu: nie wdajemy się w żadne proroctwa ani w ćwiczenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta