Likwidacja fortyfikacji
Setki obiektów fortyfikacyjnych wybudowano u nas w przeciągu 400 lat i w zasadzie żadne nie przydały się do obrony. Tylko raz, podczas powstania kościuszkowskiego, spełniły swe zadanie, ale o tym nikt nie pamięta. A potem rozbierano wszystko, jak leci.
Do napisania tego artykułu skłonił mnie przypadek tzw. prawdziwej Reduty Ordona, czyli dzieła usytuowanego w rejonie ulicy Na Bateryjce. Pisaliśmy o nim przed kilkoma laty, a przed rokiem znacznie szerzej, gdy poświęciliśmy mu jeden odcinek varsavianów. Dopiero potem obudziły się różne instytucje, z których część zaczęła przypisywać sobie jej odkrycie. Redutę Ordona usytuowano przed wojną w błędnym miejscu (i tam składano okolicznościowe kwiaty), a prawdziwy obiekt niszczono. Kiedy na jego brzegu rozpoczęto wykopy pod tzw. meczet (przy ulicy Bohaterów Września), nie przeprowadzono żadnych badań archeologicznych. Te wykonali nocami we własnym zakresie entuzjaści, odnajdując wiele interesujących przedmiotów. Dopiero, gdy większą część terenu rozkopano pod budowę i nie było już co badać, urzędnicy zaczęli działać. W podobny sposób zniszczono w stolicy dziesiątki obiektów, nie mając nawet pojęcia, że są to dawne fortyfikacje.
Zabudować lub rozsypać
Pierwsze poważne umocnienia zbudowano wokół Starego Miasta, mniej więcej w okresie bitwy pod Grunwaldem, w półtora wieku później rozszerzono je, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta