Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Janek

05 czerwca 1999 | Plus Minus | MN
źródło: Nieznane

O JANIE LEBENSTEINIE

Janek

JACEK DOMIŃSKI

MAREK NOWAKOWSKI

Jesień 1969 roku. Paryż. Poznał nas ze sobą Zygmunt Hertz z "Kultury". Bistro, staliśmy oparci o szynkwas. Wpierw sondowaliśmy się nieufnie. On, paryski, dla mnie trochę obcy. Ja warszawski, stamtąd. Patrzył spode łba. Ale lody pękły szybko. Przypadł mi do gustu. Ja jemu chyba też. Krótki postój przy szynkwasie nad calvadosem, calva, jak to oni mówią, przeciągnął się w długą włóczęgę przez dzienny i nocny Paryż.

Znawcą tego miasta był nie byle jakim. Kamienice, pałace, zaułki, placyki, historia, styl, ludzie. Bardzo paryski. Ale zarazem warszawski. Przypominał z paryskiej odległości miasto, które opuścił w 1959 roku. Znał doskonale miejsca i dla mnie bliskie. Sekretne, schowane na obrzeżach, dostępne tylko dla wnikliwych perypatetyków. Był wtedy szczupły i zwarty, jeszcze nie brodaty; mocny, zdecydowany profil i sposób mówienia bardzo charakterystyczny, cichy i jakby pod nosem. Ale mówił celnie i smacznie. Chodziliśmy, chodziliśmy dniami, nocami. Saint-Paul, knajpa Goldenberga - i jego własna pracownia w starej, średniowiecznej wozowni, pamiętającej pewnie Noc św. Bartłomieja.

Horyzontami myślenia i wyobraźni obejmował duże obszary. Geograficznie od Brześcia nad Bugiem, swego rodzinnego miasta, po Ziemie Zachodnie w...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1715

Spis treści
Zamów abonament