Powroty z tułaczki
Drogi powoli pustoszeją. Uchodźcy Hutu, po dwuletnim wygnaniu, próbują odnaleźć w Rwandzie swe rodziny
Powroty z tułaczki
Powitanie nie jest wylewne. Doretiya całuje swą siostrę dwa razy w policzek ibierze na ręce Ninkundę Shanini. Robi to pierwszy raz w życiu, bo jej siostrzenica urodziła się w o bozie uchodźców, ale mała chyba instynktownie wyczuwa w niej ciotkę i nie protestuje. Minęły dwa lata, odkąd siostry się nie widziały. Pierwsza została w Kigali, druga, która mieszkała w odległej o 20 kilometrów od stolicy Rwandy Shyorongi, uciekła razem z sąsiadami.
Większość uchodźców to mieszkańcy wsi. Tu wszyscy się znają, dlatego po masakrach w 1994 roku, w których Hutu zabili setki tysięcy Tutsi, właśnie na wsi można się było najbardziej bać zemsty. Niektórzy byli nawet zmuszani przez milicję i armię do uczestniczenia w zabójstwach -- kto nie mordował, ten sam szedł pod maczetę. D
oretiya przyjechała z Kigali, żeby spotkać siostrę, gdy dowiedziała się, że uchodźcy wracają z Zairu. Zastała ją w kolejce do urzędu komunalnego, bo każdy, kto wraca, musi się najpierw zarejestrować. Potem obie poszły do domu. Matka małej Ninkundy, utrudzona,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta