Dobry Niemiec, zły nazista
Głośnych dzieł poświęconych nazizmowi i niemieckiej historii po 2000 roku nie brakowało, ale aż do powieści Timura Vermesa i Ralfa Rothmanna wszystkie wyszły spod pióra innego niż niemieckie.
W 2004 roku do kin trafił „Upadek" Olivera Hirschbiegela, film o ostatnich dniach Adolfa Hitlera. Był to jeden z najlepszych obrazów na temat Führera – rzetelny historycznie, doskonale zagrany, pokazujący bodaj najbardziej wiarygodne (filmowo) oblicze wodza III Rzeszy. Hirschbiegel i scenarzysta Bernd Eichinger nie uciekali się do tanich sztuczek, nie chcieli Hitlera dehumanizować, mówili raczej, że nawet najbardziej demoniczne zło jest „ludzkie, arcyludzkie".
Mit zbiorowej niewinności
Jednak po „Upadku" mieliśmy dwie kolejne produkcje prezentujące nazistowskie Niemcy, z których można się było dowiedzieć, że kiedy źli naziści rządzili swym imperium zła, dobrzy Niemcy – figura bardzo popularna w literaturze i popkulturze na uczelniach, w domach i wojskowych kwaterach – zastanawiali się, jak odzyskać Heimat. Najpierw do kin trafił film Marca Rothemunda „Sophie Scholl – ostatnie dni" z bardzo dobrą Julie Jentsch w tytułowej roli. Przedstawiał on Białą Różę, czyli sześcioosobowy „ruch oporu" działający na monachijskim uniwersytecie w latach 1942–1943 (wszystkich członków Białej Róży skazano na karę śmierci). Na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie „Sophie Scholl" wyróżniono dwoma Srebrnymi Niedźwiedziami za najlepszą rolę kobiecą i reżyserię. Kolejnym głośnym obrazem była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta