Ona tańczy dla nas
Z biegiem epok przeobrażeniom uległa postać Salome – początkowo niewinna młódka sterowana przez okrutną matkę z czasem stała się perwersyjną i demoniczną mścicielką w pełni świadomą siły swego seksapilu.
To było dla niej wyzwanie: po raz pierwszy Salome miała nie tylko tańczyć i lubieżnym popisem uwodzić – miała także śpiewać. Zmusił ją do tego Richard Strauss, niemiecki kompozytor, którego opera zatytułowana imieniem żydowskiej księżniczki weszła na scenę drezdeńskiej Semperoper 111 lat temu.
Opera spotkała się z aplauzem publiczności i potępieniem krytyki. Nie przeszkodziło to „Salome" przetańczyć stulecie na największych scenach świata, z udziałem takich gwiazd, jak Birgit Nilsson, Monserrat Caballé, Jessye Norman. Zdarzało się, że w tanecznych pas sopranistki zastępowały dublerki. Nie tylko z racji technicznej trudności – także z powodów natury obyczajowej. Tak zdarzyło się w przypadku Marie Wittich, pierwszej legendarnej wykonawczyni roli Salome. Jej twarde „nein!" oraz uzasadnienie: „Nie chcę tego zrobić, Herr Strauss, bo jestem przyzwoitą kobietą".
Inna sprawa, że primadonna, wówczas 37-letnia, nie zachowała dziewczęcej sylwetki... Postawiła na swoim, w pląsach zastąpiła ją balerina z drezdeńskiego zespołu. Mimo takiego rozwiązania, a może dzięki niemu, po spektaklu Wittich wywoływano przed kurtynę 38 razy! Od tamtej pory „Salome" wciąż uchodzi za dzieło kontrowersyjne.
Ciekawe, jak będzie tym razem w Warszawie? Polska premiera miała miejsce w tym mieście w już 1907 roku, zresztą wówczas heroinę też dublowala...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta