Jak wyrwać z siebie socrealizm
Lektura juweniliów Marka Hłaski wskazuje, że ten zdolny młodzieniec przed opyleniem książek w antykwariacie dogłębnie je czytał – a potem zaczął pisać prozę w duchu i tonie Stefana Żeromskiego.
Na rok 2017 zapowiadane jest wydanie zbioru nieznanych opowiadań Francisa Scotta Fitzgeralda, pisanych od połowy do końca lat 30. ubiegłego wieku. Tych tekstów autor „Wielkiego Gatsby'ego" nie zdecydował się opublikować. Tworzył je w trudnym dla siebie okresie, kiedy żona Zelda przebywała w szpitalu psychiatrycznym, a on sam pogrążał się w coraz większym pijaństwie. Legendy krążą o utworach, które pozostawił po sobie zmarły w 2010 roku Jerome David Salinger. Przy okazji pojawienia się biograficznego filmu o tym pisarzu ujawniono, że ma być wydanych nawet pięć zupełnie nowych jego książek. Niedawno zaś trafiły do nas „Epifanie" Jamesa Joyce'a, zbiór krótkich młodzieńczych zapisków, opublikowanych po raz pierwszy w 1965 roku, a więc sześć dekad po ich powstaniu.
I niemal ten sam okres dzieli juwenilia Marka Hłaski od czasu napisania na początku lat 50. ubiegłego wieku aż do zebrania ich w tomie „Najlepsze lata naszego życia" i opublikowania po raz pierwszy. Są to zresztą teksty, których wydaniu sam Marek Hłasko na pewno by się sprzeciwił. Dlaczego? Powody są przynajmniej dwa. Po pierwsze widoczna jeszcze nieporadność stylistyczna, czyli rzecz normalna, skoro pisał je chłopak nastoletni, po raz pierwszy wkraczający na wyboisty trakt literatury. To po prostu wprawki, przepisywane i redagowane po wielokroć przez Hłaskę i pokazywane przyjaciołom i literackim mentorom w rodzaju...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta