Trzy palce podniesione bez lęku
ALBANIA
We Fratarze, jednej z wielu miejscowości, nad którą władze w Tiranie utraciły kontrolę, co trzeci mieszkaniec ma własny karabin
Trzy palce podniesione bez lęku
JERZY HASZCZYńSKI
z frataru
-- Rzuciłem dobrą pracę na budowie w Grecji i przedwczoraj wróciłem tu, by bronić swojej ziemi -- mówi 21-letni blondyn z Frataru (około 170 km na południe od Tirany) , jednej z wielu wsi, nad którymi władze albańskie utraciły kontrolę. Wznosząckałasznikowa, przedstawia się z włoska: -- Powiedzmy, że jestem Eugeno.
Eugeno -- którego zarobione w Grecji pieniądze rodzina lokowała w zbankrutowanym funduszu-piramidzie Gjallica -- stoi na posterunku przy drodze z Fieru do Gjirokastry. Teraz dojeżdżają tu wyłącznie zagraniczni dziennikarze i nieliczni Albańczycy wracający do swoich wiosek, w których panuje lud -- jak mówią o sobie sami; rebelianci - jak ich nazywają zazwyczaj dziennikarze; lub terroryści - jak ich określają władze.
Koledzy Eugena lubią sobie postrzelać. Oglądali w telewizji -- satelitarnej, bo inną władze im odcięły -- Albańczyków z Sarandy i Gjirokastry, którzy strzelając w niebo, stali się sławni. Ich twarze zna cały świat. Więc oni, tu we Fratarze, też celują w niebo.
Złowrogie słowo "Shik"
Od posterunku do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta