Nie jesteśmy żadną bandą
Podziemie antykomunistyczne w Polsce miało dobrze zorganizowane karne oddziały, wywiad i kontrwywiad, wydawało gazety. Ze swoim przekazem docierało nie tylko do społeczeństwa, ale też do zachodnich dziennikarzy, a nawet ONZ. Nie było w stanie zrobić tylko jednego: wygrać samotnej walki z przeciwnikiem siejącym terror i łamiącym wszelkie zasady.
Ciężarówki pojawiły się w mieście około godz. 15. Na pakach uzbrojeni po zęby czerwonoarmiści i garstka cywilów. Obszarpani, zabiedzeni, najpewniej pobici „bandyci z lasu". Wiosną 1945 r. taki widok nie należał w Puławach do rzadkości. Miasto obsadzone było przez czerwonoarmistów i ubeków, którzy mieli polować na polską partyzantkę, a miejscowe więzienie pękało w szwach. I właśnie tam skierowały się dwa studebakery.
Kiedy podjechały pod bramę, z pierwszej ciężarówki wysiadł sowiecki oficer. Podszedł do strażnika, który kątem oka dostrzegł, że pozostali żołnierze rozbiegają się wokół budynku. Wtedy zrozumiał: coś jest nie tak. Chwycił za broń, ale zanim zdążył wystrzelić, dosięgła go kula. Kilka minut później przybysze przejęli kontrolę nad sporą częścią więzienia. Zaczęli wyprowadzać aresztantów, pakować ich na ciężarówki, a do cel wtrącać rozbrojonych ubeków.
Ci, którzy pozostawali jeszcze na wolności, otrząsnęli się po dłuższej chwili. Zabarykadowali się na piętrze i zaczęli strzelać. Było już jednak za późno. Ciężarówki ze 107 więźniami pędziły ku wylotowi z miasta. Naraz jedna z nich zwolniła. Siedzący w szoferce oficer rzucił do Sowietów, którzy patrolowali miasto: „Tam, w więzieniu, Polacy biją naszych, szybko!". Efekt? Kilka minut później czerwonoarmiści otworzyli ogień do......
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta