Dyskretny urok scenarzysty
Jestem fanem tworzenia scenariuszy razem z reżyserem, bo od razu widzisz jego reakcję na twoje pomysły. Z Luisem Buñuelem potrafiliśmy spędzić kilka miesięcy w hotelu w Hiszpanii albo Meksyku, tylko jedząc i gadając – mówi znany scenarzysta Jean-Claude Carriere.
Plus Minus: Fachowcy mówią: „Legenda". Europejska Akademia Filmowa honoruje pana nagrodą za całokształt twórczości, amerykańska – Oscarem. Ale pana nazwisko zna niewielu zwyczajnych widzów.
Taki los scenarzysty. Studentom paryskiej szkoły filmowej La Femis czy ludziom, z którymi spotykam się na rozmaitych kursach i warsztatach, zawsze powtarzam: „Jeśli marzycie o sławie, zmieńcie fach". Gdy odniesiesz sukces jako reżyser, stajesz się pół-Bogiem. Scenarzysta pozostaje w cieniu.
Billy Wilder powiedział kiedyś, że reżyser nie musi umieć pisać, ale musi umieć czytać. Zaczął sam reżyserować, bo realizatorzy spaprali mu kilka scenariuszy. Pana nigdy nie ciągnęło za kamerę?
Jako młody człowiek wyreżyserowałem dwa krótkie filmy i mogłem zrobić następny krok, ku fabule. Ale postanowiłem pozostać tylko przy pisaniu scenariuszy i uważam, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. Przez prawie 40 lat pisałem dla teatru, współpracując z Peterem Brookiem. Wydałem książki – alfabety zakochanego w Meksyku, w Indiach, rozmowy z dalajlamą i z fizykami molekularnymi. Właśnie wyszła moja ostatnia książka „La Paix", miała bardzo dobre recenzje. Jak reżyser wyda powieść, nikt nie traktuje go jak pisarza. Jean Renoir napisał kilka ciekawych książek. Podobnie jak Volker Schloendorff. Kto o tym w ogóle wie? A dla mnie pisanie zawsze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta