Tu jest Polska
Władze z poszukiwań ofiar zbrodni stalinowskich czynią narzędzie polityki historycznej państwa. Politycy i publicyści przybywają na teren ekshumacji, by oddać hołd bohaterom. Osoby niechętne PiS oburzają się, że „dobra zmiana" zawłaszcza miejsce, które powinno łączyć Polaków. O powązkowskiej Łączce jeszcze nigdy nie było tak głośno jak dziś.
Tej wiosny Łączka stała się ważnym miejscem w stolicy. Wprawdzie już kilka lat temu ekshumacje pochowanych tu potajemnie ofiar komunistycznego terroru przyciągały uwagę mediów, internautów i mieszkańców stolicy, ale ówczesne zainteresowanie pracami prowadzonymi przez Instytut Pamięci Narodowej trudno nawet porównać z tym, co dzieje się obecnie.
Przysłużył się zaś temu... skandal. A przynajmniej coś, co było nim w oczach niektórych. 29 maja wśród wolontariuszy, którzy pomagają ekipie poszukiwawczej z IPN w poszukiwaniu ludzkich szczątków, pojawiła się Magdalena Ogórek, dwa lata temu kandydatka SLD na prezydenta, dziś publicystka jednoznacznie kojarzona z „dobrą zmianą". Jej zdjęcie wykonane przez pracowników Instytutu, wstawione na Twittera z podpisem „wśród żywych duchów. To zaszczyt dla mnie i ogromne przeżycie", wywołało falę internetowego hejtu. Do ataków na Ogórek dołączyły dziennikarki Dominika Wielowieyska i Hanna Lis. Ta pierwsza pouczała: „Fotografuje się Pani ze szczątkami poległych żołnierzy, to uwłacza ich czci. Proszę więcej tego nie robić". Lis też nie kryła złośliwości: „Pomylić Kaczyńskiego z Millerem, miejsce pochówku ofiar komunizmu ze »ścianką«: bezcenne. Pardon: bezdenne". Pomiędzy paniami doszło do żenującej utarczki słownej.
Emocje,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta