Czy korpodzieci uratują świat?
I przed kim? Przed samymi sobą? Kilka dni temu brałem udział w pewnym szczególnym weselu. Elegancka restauracja na obrzeżach Warszawy. Zamieniony w hotel historyczny dworek, przepiękny ogród, pole do minigolfa, dyskretnie ukryte w cieniu starych drzew jezioro. W ogrodzie biały namiot, który do rana tętnił regularnym rytmem muzyki. Masa młodzieży, i to wielojęzycznej, bo pan młody sporo czasu spędził w Londynie.
Następnego dnia rozmowy o pokoleniu głównych bohaterów wieczoru. Jeden z krewnych, pracownik Polskiej Akademii Nauk utyskiwał na współczesną młodzież, że to korpodzieci, ludzie tak bardzo wprzęgnięci w korporacyjny kierat, że nie mają ani czasu, ani ochoty na kreację. Korporacja jest w tej wizji Lewiatanem, który pożera indywidualności. Umie stawiać tylko krótkoterminowe zadania i błyskawicznie rozliczać z ich wykonania. W zamian za przestrzeń twórczą ofiarowuje bezpieczeństwo, gwarancję statusu i regularnie wypłacane pieniądze. Dla niektórych, acz rzadko, kreśli również ścieżkę awansu, choć niekoniecznie rozwoju zawodowego. – Kiedyś było inaczej – kończył naukowiec. – Nasze pokolenie miało potrzebę tworzenia, budowania czegoś od podstaw.
Nadmierny krytycyzm? Może i tak, bo każde pokolenie patrzy na następne jak na stracone. Z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta