Kusi mnie Annapurna
Kiedy na Mount Evereście widzisz zamarznięte zwłoki poprzedników, to dociera do ciebie, że jesteś na granicy śmierci. Strach jest gigantyczny. Tylko od ciebie zależy, czy się uratujesz. Zygmunt Berdychowski
Plus Minus: Widzimy w pańskim gabinecie wiele medali, pucharów i innych nagród. Która z nich jest dla pana najcenniejsza?
Ten złoty dyplom na ścianie. Certyfikat wejścia na Mount Everest. Trzeba się wczytać, żeby wiedzieć, o co chodzi, i jest mniej efektowny niż niejeden puchar. Ale ciesząc się z każdej nagrody, tę cenię sobie szczególnie, bo mówi coś o moim życiu.
To już nie biegi, tylko góry?
Jedno i drugie. Biegi wyzwalają ogromne emocje, jednak dość krótkotrwałe, jednodniowe. Maraton uczy pokory, ale w zależności od możliwości i umiejętności biegacza to jest walka, trwająca od nieco ponad dwóch godzin do czterech–pięciu. W moim przypadku nieco ponad trzy. W tym czasie, pokonując 42 kilometry, przechodzi się różne stadia, od euforii po załamanie i z powrotem. Ale to jest wciąż w miarę płaski teren, warunki na pierwszym i ostatnim kilometrze są na ogół podobne. Maraton jest przewidywalny, chociaż reakcje organizmu już nie zawsze. Oprócz tej, że stracę na pewno na wadze około dwóch kilogramów. W przypadku chodzenia po wysokich górach nic nie jest pewne. Wiem tylko, że wspinając się na Mount Everest stracę do 15 kilogramów. Nic poza tym. Wielomiesięczne przygotowania mogą ograniczyć niebezpieczeństwa, ale ich nie usuną.
Niebezpieczeństwa, a więc i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta