Modliłem się o drugą wojnę, czekałem na trzecią
Gdyby w czasie wojny warszawski ratusz nie był w polskich rękach, to nie udałoby się na tak dużą skalę zorganizować państwa podziemnego – mówi Łukaszowi Lubańskiemu syn prezydenta Warszawy z lat okupacji prof. Julian Eugeniusz Kulski, architekt.
O szóstej rano 1 września 1939 r. pierwsze niemieckie bomby spadły na polską stolicę. Kolejne naloty obróciły wkrótce wniwecz marzenie Stefana Starzyńskiego o wielkiej Warszawie.
Starzyńskiego historia zapamiętała jako bohaterskiego prezydenta, niespożytej energii cywilnego komisarza obrony miasta, człowieka, który mimo zagrożenia życia odmówił opuszczenia stolicy. Gdy 27 października aresztowało go gestapo, stery rządów w mieście przejął jego dotychczasowy zastępca Julian Spitosław Kulski. Ten niemal całkowicie zapomniany później urzędnik formalnie sprawował funkcję podległego III Rzeszy komisarycznego burmistrza stolicy, w związku z czym wielu uważało go za niemieckiego kolaboranta. De facto był jednak prezydentem okupowanej Warszawy uznawanym przez rząd RP na uchodźstwie i polskie podziemie.
Przez pięć lat – aż do wybuchu Powstania Warszawskiego – w miarę możliwości kontynuował misję Starzyńskiego, którego zresztą wytrwale poszukiwał aż do swojej śmierci, nie wiedząc, że gestapo rozstrzelało go jeszcze w 1939 r. Kulski i kierowany przez niego urząd położyli ogromne zasługi dla państwa podziemnego i ratowania Żydów.
Syn prezydenta opowiada „Plusowi Minusowi" o okupacyjnej działalności swego ojca, o życiu łaknącego walki nastolatka w okupowanej Warszawie, o moralnych pułapkach konspiracji. A także o tym, czy żądać od Niemców reparacji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta