Na ziemi niczyjej
W tym meczu nie liczył się wynik, ale marzenie o tym, żeby w ogóle się odbył. Pod koniec 1914 roku na polach Flandrii miały się zmierzyć reprezentacje Wielkiej Brytanii i Cesarstwa Niemieckiego. Historycy nie dają wiary relacjom żołnierzy z obu stron frontu I wojny światowej, którzy pisali do swych rodzin, że widzieli albo brali udział w grze prawdziwą piłką, na pełnowymiarowym boisku i w regulaminowym czasie gry.
I pewnie mają rację. Pewnie rzeczywiście była to tylko trwająca kilkanaście minut bezładna kopanina, w której piłkę zastąpiła puszka po wołowinie. Ale akurat w tym przypadku fantazja jest dużo prawdziwsza od faktów.
Wszystko zaczęło się w Wigilię Bożego Narodzenia. Po ziemi niczyjej zaczął się nieść głos niemieckich żołnierzy śpiewających „Cichą noc". Potem nad okopami, w miejscach, gdzie zapalenie zapałki było szaleństwem grożącym śmiercią, zapłonęły ogniska. Karmieni wojenną propagandą, opowieściami o przebiegłości i perfidii „plemienia Hunów" alianci byli czujni i nie wypuszczali z rąk broni. Dopiero kiedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta