Wychowałem się przy samowarze
WYCHOWAŁEM SIĘ PRZY SAMOWARZE
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Jak pan się zabiera do parzenia herbaty?
- Przede wszystkim nie można mieć
herbaty z wody pełnej chloru, a taką mają warszawskie wodociągi. Coś takiego po prostu nie istnieje.
Żadne filtry, nawet podwójne,
nie pomogą. Otrzymujemy jakąś zabarwioną ciecz bez aromatu.
To jak ten problem rozwiązać?
- Kupuję wodę. Ale nie każda się nadaje, niektóre są zbyt twarde. Najbardziej lubię niegazowany "Żywiec", ale rzadko bywa w sklepach, dobra jest "Prima", sprzedawana w dużych baniakach. Dopiero po takich zakupach mogę zabrać się do robienia herbaty.
I ja, tak jak mój dziadek, rozróżniam dwa rodzaje "surowca": jedną herbatę, która przyszła drogą lądową, i drugą, która przypłynęła drogą morską.
Skąd taki podział?
- To był podział obowiązujący w imperium rosyjskim. Drogą morską przychodziła herbata indyjska albo cejlońska, natomiast lądem docierała herbata chińska. I są to w rzeczywistości dwa zupełnie różne gatunki. Podstawowy herbaciany podział przebiega właśnie według tego kryterium. I oba rodzaje mają różne zastosowanie.
Jakie?
- Herbata chińska, przynajmniej moim zdaniem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta