Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Wychowałem się przy samowarze

04 grudnia 1997 | Magazyn | ma.s.
źródło: Nieznane

ZE ZBIGNIEWEM ROMASZEWSKIM ROZMAWIA MAŁGORZATA SUBOTIĆ

WYCHOWAŁEM SIĘ PRZY SAMOWARZE

FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI

Jak pan się zabiera do parzenia herbaty?

- Przede wszystkim nie można mieć

herbaty z wody pełnej chloru, a taką mają warszawskie wodociągi. Coś takiego po prostu nie istnieje.

Żadne filtry, nawet podwójne,

nie pomogą. Otrzymujemy jakąś zabarwioną ciecz bez aromatu.

To jak ten problem rozwiązać?

- Kupuję wodę. Ale nie każda się nadaje, niektóre są zbyt twarde. Najbardziej lubię niegazowany "Żywiec", ale rzadko bywa w sklepach, dobra jest "Prima", sprzedawana w dużych baniakach. Dopiero po takich zakupach mogę zabrać się do robienia herbaty.

I ja, tak jak mój dziadek, rozróżniam dwa rodzaje "surowca": jedną herbatę, która przyszła drogą lądową, i drugą, która przypłynęła drogą morską.

Skąd taki podział?

- To był podział obowiązujący w imperium rosyjskim. Drogą morską przychodziła herbata indyjska albo cejlońska, natomiast lądem docierała herbata chińska. I są to w rzeczywistości dwa zupełnie różne gatunki. Podstawowy herbaciany podział przebiega właśnie według tego kryterium. I oba rodzaje mają różne zastosowanie.

Jakie?

- Herbata chińska, przynajmniej moim zdaniem,...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1247

Spis treści
Zamów abonament