Miłośnicy ogłoszeń
RYS. ANDRZEJ JACYSZYN
Kiedy kupuję poczytną gazetę, by dowiedzieć się, czy powstał rząd lub ile kosztowało ostatnie tornado na Karaibach, pierwszą moją troską jest uwolnienie się od nadmiaru papieru. Nie jest to proste, ponieważ kosze, rozsiane dość rzadko po mieście, są już wypełnione przez innych użytkowników, których nie interesuje ani praca, ani nieruchomości, ani nowe modele samochodów, czy skuteczne pastylki na odchudzanie.
"Gazeta Wyborcza" ma na przykład tyle ogłoszeń, że mimo ścisłej specjalizacji trzeba je opatrywać przewodnikiem, a kiedy interes jeszcze się rozwinie, potrzebny będzie nadprzewodnik lub - jak mówią filozofowie - metaprzewodnik. To miło, że wydawca nie wpadł jeszcze na pomysł, by niektóre ogłoszenia włamywać w tekst artykułów, zmuszając ciekawskich do przyswojenia sobie ich treści. Wyglądałoby to mniej więcej tak: "Większość ministrów złożyła ślubowanie patrząc na Mariana Krzaklewskiego. Dostarczamy natychmiast kompletne systemy pokryć dachowych i orynnowania. Papy termozgrzewalne w dużym wyborze. Ministrowie, którzy nie wypowiedzieli formuły Čtak mi dopomóż BógÇ, patrzyli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta