Bucza była piekłem
Najbardziej bym chciał, by nasz film kiedyś pokazano w Rosji. Tak jak niegdyś w Niemczech po II wojnie światowej pokazywano filmy o tym, co zrobili naziści. Rozmowa z Ołeksandrem Szczurem, scenarzystą i producentem filmu „Bucza”
Dlaczego postanowił pan nagrać film o wydarzeniach w Buczy? Podczas trwającej od ponad dwóch lat wojny na mapie Ukrainy pojawiło się wiele miejsc zasługujących na historię filmową.
Bo to osobista historia. Mieszkam niedaleko Buczy, w Wyszogrodzie, to północne przedmieścia Kijowa. Początek wojny widziałem na własne oczy. Wtedy ewakuowałem się stamtąd wraz z żoną, była w siódmym miesiącu ciąży. Na początku byłem wolontariuszem, jeździłem wspierać ludzi na ukraińsko-rumuńską granicę. Jestem jednak scenarzystą, filmowcem i wiedziałem, że muszę nagrać film. Zwłaszcza że wtedy doszło do deokupacji Buczy i na świat dzienny wyszły wszystkie te rzeczy, których dopuścili się tam Rosjanie. Wówczas poruszyła mnie historia obywatela Kazachstanu (chodzi o Konstantina Gudaukasa – red.), który nie wyjechał z Ukrainy, pozostał i ratował Ukraińców, ryzykując życie.
Rosyjska propaganda od samego początku uruchomiła się za granicą. I, jak wiemy, kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą. Stwierdziłem, że my musimy światu pokazać prawdę o wydarzeniach w Buczy. Mieliśmy zamknięte pokazy filmu w USA wtedy, gdy ważył się los amerykańskiej pomocy dla Ukrainy. Nawet niektórzy senatorowie, którzy wspierają Ukrainę, o wielu rzeczach dowiedzieli się z naszego filmu. A przecież Amerykanie, który nie interesują się tematem, w ogóle nic o tym nie wiedzą....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta