Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Podróże zmarłych

10 stycznia 1994 | Kraj | AB

Gdy wyszli -- samochodu już nie było

Podróże zmarłych

Aleksandra Biały

Zwłoki dziadka włożyli do bagażnika i ruszyli w stronę granicy. Raz chcieli wracać, to znowu decydowali, że jednak jadą dalej. W końcu dotarli do przejścia. Kolejka. Jechać czy zawracać? Strażnik niemieckiej służby granicznej machnął ręką i tak znaleźli się w Polsce.

Józef K. zmarł na atak serca w Hanowerze.

Dzieci, które wyemigrowały tam jeszcze w latach 70. , długo namawiały go, żeby do nich przyjechał. On zawsze powtarzał, że urodził się na Mazurach i tam umrze. W końcu dał się namówić. Mimo swoich siedemdziesięciu trzech lat po prostu wsiadł w pociąg i pojechał. W Boże Narodzenie razem zjedli śniadanie. Później poszedł z wnukami na spacer. Wieczorem zasłabł. Już nie odzyskał przytomności. Córka wpadła w panikę. Słyszeli, że za transport zwłok do Polski trzeba zapłacić majątek. Włożyli ojca do podłużnego bagażnika -- takiego, jakie montuje się na dachu samochodu przy wakacyjnych wyjazdach.

Po przejechaniu granicy, żeby ochłonąć, postanowili zatrzymać się w jednym z zajazdów. Ona zamówiła koniak, on poprzestał na kawie. Gdy wyszli -- samochodu nie było. ..

Przerażeni postanowili iść na policję. Po niespełna godzinie odnaleziono auto w pobliskim lesie. Nic nie zginęło. Tylko nieboszczyk był lekko...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 164

Spis treści
Zamów abonament