Dotknąć Indii
Dotknąć Indii
Kilkanaście dni w Indiach to zaledwie chwila, muśnięcie, oszołomienie tysiące wrażeń; to tylko dotknięcie niewyobrażalnego piękna i przerażającej nędzy; rzut oka na zderzenie różnych kultur, religii.
Święta (dokarmiana) krowa i coca-cola - to jest to!
Lądujemy w Bombaju o czwartej rano. W nie klimatyzowanej hali dworca lotniczego już pierwsze zetknięcie z charakterystycznym zapachem kraju. Nie jest przykry - a powonienie to jeden z moich najbardziej wyostrzonych zmysłów - czuję jakąś mieszaninę ziół i kadzideł. Pierwszą żywą istotą witającą nas po wyjściu z hali dworca lotniczego jest... duży szczur. Bez strachu, godnie, przechadza się po płycie lotniska.
W drodze do centrum Bombaju mijamy kilkukilometrową sypialnię ludzi śpiących wzdłuż jezdni. Leżą tak całymi rodzinami, pozawijani w cieniutkie płachty, spod których wystają nogi lub głowa. Ułożeni równiutko sprawiają wrażenie żywych mumii. Tu się rodzą, tu umierają, tu pracują, czyli żebrzą. Tuż za nimi, na poboczach, bardziej "zamożne" sypialnie - papierowe, tekturowe i szmaciane budy wsparte na starych deskach, pordzewiałych częściach sprzętów domowych wyrzuconych na śmietnik. Tekturowe dachy przykryte są starymi oponami samochodowymi lub rowerowymi. Zestawiając ze sobą napotkane tej nocy żywe istoty - ludzi i szczury - pytam,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta