Czy bon to remedium
Finansowanie oświaty
Czy bon to remedium
ANNA URBANOWICZ
To, co jest przedstawione jako nowe podejście wfinansowaniu oświaty, czyli bon oświatowy, jest wmojej ocenie pomysłem chybionym. Obawiam się, że idea bonu ma zasłonić chęć przerzucenia przez rząd skutków niedoszacowania oświaty na jednostki samorządu terytorialnego (JST) . Jest to o tyle niebezpieczne, że może skompromitować całą reformę, nie tylko oświatową.
W gminie Warszawa Centrum od początku jej istnienia pieniądz idzie za uczniem, ale ten akurat mechanizm nie wymusił żadnej zmiany wjakości pracy szkoły. Tam, gdzie zmiany wystąpiły, osiągnięte zostały winny sposób.
Na dodatek w dyskusji obonie nie jest nawet w przybliżeniu podany standard kosztowy. MEN podaje wprawdzie normę wydatków bieżących, ale bez jakichkolwiek przykładów symulacji, które wpłynęły na taki właśnie kształt normy.
A propos bonu, pominę, że ideę Miltona Friedmana próbowały wprowadzić usiebie takie państwa jak USA i Anglia. W Kalifornii eksperyment przewidziano na pięć lat, po roku przeprowadzono ocenę jego funkcjonowania ijuż do bonu nie wrócono. W Anglii konserwatyści w latach siedemdziesiątych przeprowadzili analizę wprowadzenia bonu iodstąpiono od wdrożenia tej idei.
Całość rozważań o finansowaniu oświaty za pomocą bonu nosi znamiona myślenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta